czwartek, 10 listopada 2011

Jesienna monotonia.


Już się ściemnia. Idę po dywanie żółto-brunatnych liści, które postanowiły opuścić wysokie dęby. W lekko zamglonym powietrzu unosi się zapach chłodu. Orzeźwiający.  Biorę głęboki oddech. Czuję jak zimne powietrze przechodzi przeze mnie. Nie mam słuchawek na uszach, postanowiłam wsłuchać się w tupot moich rozchodzonych kozaków.  Mijam kobietę z różowym wózkiem. „Pewnie dziewczynka”, myślę. Uśmiecham się pod nosem. Dzieci. To najpiękniejsze istoty. Niewinne, małe duszki. Tylko one potrafią sprawić, że ktoś się uśmiechnie na sam ich widok. Żałuję, że ta umiejętność nie pozostała mi do dzisiaj. Gdyby móc sprawić, że ktoś choć na chwilę zapomni o kłopotach gdy tylko mnie zobaczy? Niesamowite…
  
Przechodzę przez park. Widzę grupkę dzieci rzucających się kolorowymi liśćmi. Słyszę ich śmiechy, wrzaski. Zazdroszczę im. Zazdroszczę im wolności. Zazdroszczę im tej chwili zapomnienia, którą uzyskują rzucając się z rozpędem na złotą górę liści. Zazdroszczę ich poglądu na świat, tej prostoty. Skręcam w prawo.  Teraz czeka mnie droga pod górę, by dostać się na moją zaciszną ulicę. Zawsze spotykam się z narzekaniem :„czemu mieszkam tak wysoko”. Mi to nie przeszkadza. Lubię tę moją krótką podróż pod górę, podczas której co jakiś czas odwracam się, by rzucić okiem na moje piękne, małe miasteczko. Tak jest i tym razem. Stojąc już na mojej ulicy zatrzymuję się i spoglądam w dal widząc małe, świecące punkciki. Latarnie. Ich światło przenika przez mgłę, tworząc magiczną całość. Niebo już zmieniło kolor na granatowy. Jest jeszcze bardziej ciemne niż zwykle. Może to dlatego, że nie ma Księżyca? Czyżby opuścił swoje dotychczasowe miejsce, postanowił wyrwać się z monotonii i ruszyć na poszukiwanie przygody ? Może… Co miesiąc Księżyc podejmuje taką decyzję lecz szybko przekonuje się gdzie jest Jego miejsce. Wie, że tu, na Niebie jest Jego dom. Mimo to, wciąż chce próbować nowych rzeczy i pozostawia Niebo , zapominając, że odbiera mu tym samym blask. Tak samo jest z Nami. Ze mną, z Tobą. Też potrzebujemy od czasu do czasu wyrwania się z monotonii, pozostawiamy rzeczywistość, by spróbować innych rzeczy, z innymi ludźmi, pozostawiając kogoś kto nas kocha.  Ale jeżeli kocha nas naprawdę, przyjmie nas z otwartymi ramionami.

 Ostatni raz rzucam okiem w kierunku oświetlonej miejscowości  i ruszam do domu, którego dach już widzę. Jestem pewna, że Księżyc wróci na Niebo. Że nada mu blask, dzięki któremu noc stanie się jaśniejsza. Księżyc zmądrzeje. A ja? A ja czekam na deszcz…

1 komentarz: